Dzisiejszy wpis jest inspirowany jedną z dziwniejszych rozmów telefonicznych, jakie kiedykolwiek odbywałem. Zadzwonił do mnie Pan (nazwijmy go - nieco na wyrost - Polemistą), który zarzucił mi przekłamania w poście dotyczącym Mehrabiana. Jak słusznie zauważył, Mehrabian pisał o tym, co można nazwać komunikowaniem emocji czy intencji (czy też znaczeniem emotywnym czy znaczeniem społecznym). Zgoda. Tyle tylko, że Polemista nie zrozumiał postu, przeciwko któremu chciał zaprotestować. W poście były bronione następujące tezy:
1. Wiele osób, które powołuje się na liczby 55%-38%-7% ani nie zna oryginalnych badań Mehrabiana, ani się do nich poprawnie nie odwołuje.
2. Nawet przy poprawnej interpretacji badań Mehrabiana (czyli w odniesieniu do komunikacji emocji) wysnute przez niego wnioski są wątpliwe, gdyż:
- można jego badaniom zarzucić niedostatki metodologiczne;
- nie uwzględniają uwarunkowań sytuacji komunikacyjnej np. jej rodzaju (zdecydowanie więcej komunikujemy niewerbalnie "twarzą w twarz" niż za pomocą smsa) - zdarza się zatem, że w niektórych sytuacjach komunikacyjnych bazujemy bardziej na przekazie werbalnym niż niewerbalnym.
3. Osoby, które bezkrytycznie powołują się na liczby 55%-38%-7%, wystawiają sobie złe świadectwo jako specjaliści od komunikacji niewerbalnej.
Zobaczmy zatem, kto tu miał rację.
Mój rozmówca zdawał się mieć kłopoty ze zrozumieniem mojego postu. Przypisywał mi twierdzenie, że reguła Mehrabiana dotyczy całej treści komunikatu, a nie tylko części jego znaczenia. Nie zauważył, że jedynie wskazywałem na popularną i błędną recepcję badań Mehrabiana. Ale czy rzeczywiście badania te źle się interpretuje? Przyjrzyjmy się zatem, jakie wnioski wysuwają z nich autorzy polskojęzycznych stron internetowych.
Kilka cytatów ze wskazaniem na strony internetowe, z których pochodzą (stan na dzień 12.12.2012):
Komunikacja niewerbalna jest bardzo ważnym elementem w interakcjach międzyludzkich. Ma również znaczący wpływ na to, jak jesteśmy postrzegani przez inne osoby w naszym społeczeństwie. Z badań wynika, że tylko 7 proc. komunikatu, jaki wysyłamy, to komunikacja werbalna, w której są zawarte dźwiękowe komponenty mowy 38 proc. (komunikacja wokalna). Natomiast 55 proc. komunikatu, to właśnie komunikacja niewerbalna. (http://www.komunikacjaniewerbalna.com.pl)
[Cytat sugeruje, że liczby Mehrabiana nie tyle odnoszą się do odczytywania komunikatu, co do nadawania komunikatu, czego, rzecz jasna, Mehrabian nie twierdził]
Co z tego wynika? Bardzo prosty wniosek: komunikacja niewerbalna to aż
93% całego przekazu, a więc jest najważniejszym aspektem komunikacji
międzyludzkiej. (http://www.alfabetsukcesu.pl/komunikacja/komunikacja-niewerbalna/mowa-ciala-niewerbalne-aspekty-komunikacji)
[Z cytatu wynika, że komunikacja niewerbalna stanowi 93% całego przekazu, a jak całego, to najpewniej nie tylko dotyczącego emocji i wiarygodności komunikatu, ale także treści]
Prosta statystyka pokazuje jakie znaczenie w naszym życiu ma mowa ciała:
55% przekazu to mowa ciała, 38% barwa głosu i 7% słowa.
Tylko, że 93% sukcesu to właśnie mowa Twojego ciała, ponieważ ton, rytm oraz szybkość powstaje właśnie w Twoim ciele. (http://www.mateuszszymczak.pl/2009/mowa-ciala)
[Tu także znajduje się sugestia, że 93% całego przekazu stanowi tzw. mowa ciała; ciekawa wzmianka o "prostej statystyce" - czy autor tego cytatu kiedykolwiek widział wyliczenia Mehrabiana?!]
Gdyby Polemista nieco lepiej radził sobie z rozumieniem komunikatów werbalnych, nie przypisywałby mi przekonania, że Mehrabian uznaje, że 93% całego komunikatu stanowią elementy niewerbalne. W poście o Mehrabianie bowiem piszę już na samym początku:
"Zauważmy, że chcąc skutecznie zakomunikować prośbę o pożyczenie książki,
umówić się na konkretny termin, czy opowiedzieć wydarzenia z wakacji
przede wszystkim wykorzystujemy język mówiony lub pisany. Inaczej może
być, gdy to, co przekazujemy, dotyczy naszych intencji, emocji,
nastrojów, postaw, czy samej wiarygodności komunikatu. Wtedy
rzeczywiście sygnały niewerbalne mogą stanowić podstawę odczytania
komunikatu. Wyobraźmy sobie mężczyznę z czerwoną twarzą i mimiką
wyrażającą gniew, krzyczącego i grożącego pięścią, który na naszą
sugestię, że jest zdenerwowany, odpowiada, cedząc słowa przez zęby, że
nie, gdyż jest nadzwyczaj spokojny. Nie zwrócimy większej uwagi na
słowne zapewnienia mężczyzny, lecz – bazując na wysyłanych przez niego
niewerbalnych komunikatach – uznamy, że jest zdenerwowany."
Nieco dalej, opisując eksperymenty Mehrabiana, dodaję:
"Po drugie, kwestia nie dotyczy znaczenia wypowiedzi mówiącego, lecz
tylko jego uczuć, a jest to kluczowe rozróżnienie, o czym wspominałem w
poprzednim paragrafie."
I na samym końcu:
"Wnioski wysuwane ze wspomnianych badań Mehrabiana są przedmiotem dość
powszechnej krytyki w środowisku naukowym. Większość badaczy ostrożniej
podchodzi do tego typu szacowania udziału komunikacji niewerbalnej.
Birdwhistell uważa, że „prawdopodobnie nie więcej niż 30-50% społecznego
znaczenia rozmowy lub interakcji jest przekazywane słowami”, a wielu
badaczy popiera te szacunki. Sednem jest jednak zawarte w powyższej
wypowiedzi obostrzenie: nie chodzi bowiem o całe znaczenie komunikatu, ale wyłącznie o społeczne
znaczenie, na które składają się intencje, emocje, nastroje, postawy
rozmówców itp. Uczestnicząc w wykładzie z fizyki kwantowej, zdecydowaną
większość informacji z tej dziedziny uzyskam na drodze komunikacji
werbalnej (słuchając wykładu i notując), a nie z obserwowania sygnałów
niewerbalnych wysyłanych przez wykładowcę. O czym zdają się zapominać
bezkrytyczni piewcy zasady 7% - 38% - 55%."
Wniosek powinien być oczywisty. Ci, którzy błędnie interpretują formułę Mehrabiana (czyli owi "bezkrytyczni piewcy") i mówią o całym znaczeniu komunikatu, a nie tylko znaczeniu społecznym, są narażeni np. na niemożność wyjaśnienia przytoczonej sytuacji wykładowej. I tylko tego - czyli błędnej interpretacji badań Mehrabiana - dotyczy przykład z wykładem z fizyki kwantowej! Z kolei ci, którzy interpretują Mehrabiana właściwie, także powinni dostrzec wątpliwości związane z liczbami Mehrabiana, ponieważ:
- nie jest tak, że wnioski te mają zastosowanie do każdej sytuacji komunikacyjnej, ani nawet, że odnoszą się do "uśrednionej" sytuacji komunikacyjnej;
- eksperymenty Mehrabiana i wnioski z nich wyprowadzone budzą zasadne wątpliwości metodologiczne;
- późniejsze badania wskazują na znacznie mniejszy - choć i tak znaczący - udział elementów niewerbalnych w komunikacji społecznej.
Pozytywne jest to, że Polemista przynajmniej wie, czego dotyczą oryginalne eksperymenty Mehrabiana i nie interpretuje ich tak, jak to robią przytoczeni wyżej autorzy stron internetowych. Nie należy więc do zupełnie bezkrytycznych i niedouczonych "ekspertów" od komunikacji niewerbalnej. Zdaje się jednak, że Polemista nie zna literatury krytycznej dotyczącej formuły Mehrabiana. Co więcej, w rozmowie telefonicznej nie był w stanie zrozumieć prostego faktu. Jeśli udział elementów niewerbalnych zależy od sytuacji komunikacyjnej i w niektórych sytuacjach ich udział jest minimalny (np. wtedy, gdy przekazujemy sobie komunikat sms-em), to na jakiej podstawie można dojść do wniosku, że średni udział komunikatów niewerbalnych oscyluje wokół tak dużej liczby jak 90%? Czy Polemista rozumie naturę wnioskowań statystycznych? Czy Polemista rozumie, skąd w oryginalnych badaniach wzięły się takie a nie inne liczby?
Dla jasności, jeszcze raz przytoczę zawartą w moim poście o Mehrabianie argumentację:
"Wyobraźmy sobie trzy sytuacje. W pierwszej siedzimy przy kawiarnianym
stoliku z naszym dobrym znajomym i opowiadamy mu o tym, co zdarzyło się
podczas wakacji. W drugiej przez telefon umawiamy termin wizyty
lekarskiej. W trzeciej wysyłamy maila z prośbą o pożyczenie książki.
Zauważmy znaczące różnice między tymi sytuacjami. W pierwszej
dysponujemy bogatym zasobem sygnałów niewerbalnych, związanych zarówno z
mową ciała (z postawą ciała, z mimiką, gestami itp.), jak i z
wysokością i siłą głosu, czy z tempem mówienia. Do tego dochodzą
zapachowe sygnały niewerbalne (oby nie zbyt intensywne) oraz wszystkie
te, które wiążą się z ubiorem, zdobieniem ciała, wystrojem wnętrza itp. W
drugiej sytuacji możemy odwołać się do znacznie mniejszej liczby
sygnałów niewerbalnych, związanych parametrami głosu, pauzami w mówieniu
itp. W trzeciej możemy szukać komunikatów niewerbalnych co najwyżej w
kroju, wielkości i kolorze czcionki, układzie tekstu na stronie,
ewentualnie w piktogramach i rysunkach dołączonych do tekstu (załóżmy,
że w rozpatrywanej sytuacji te ostatnie nie występują). Porównując
powyższe sytuacje dochodzimy do dość trywialnej konkluzji: udział
elementów niewerbalnych w komunikacie zależy od rodzaju sytuacji
komunikacyjnej. Banalność tego wniosku powala, a jeszcze bardziej zwała z
nóg to, jak można go nie uwzględnić. W pierwszej sytuacji udział
sygnałów niewerbalnych w odczytywaniu komunikatu wydaje się być
największy, w ostatniej najmniejszy. Jeśli tak, to kuriozalne jest
przyjęcie stałej, niezależnej od rodzaju sytuacji komunikacyjnej
proporcji 7-38-55!"
Zabawna była końcówka rozmowy z Polemistą, który nie przedstawił żadnych kontrargumentów wobec zarzutów niepoprawności metodologicznej i nieuwzględniania złożoności sytuacji komunikacyjnych przez Mehrabiana, ale odwołał się do autorytetu. Nie ważne są argumenty, istotne jest to, że tak twierdził prof. Mehrabian, a nie jakiś chłystek piszący niniejszego bloga. I odwołał się do nośnej analogii: sytuacja z krytyką Mehrabiana przypomina kwestionowanie twierdzeń naukowców, którzy nie widzą żadnych problemów w wyjaśnieniach katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Cóż, szczerze mówiąc, nie widzę tu żadnej analogii, ale dostrzegam za to wielkie kompetencje logiczne i metodologiczne Polemisty;) Po co odwoływać się do rzeczowych argumentów, jak można przywołać sprawę smoleńską? Argument ze Smoleńska unieważnia wszak wszystkie inne;) Poza tym Polemista wie lepiej, bo - jak powiedział - dużo czyta i jest twórcą portalu poświęconego komunikacji niewerbalnej. Życzę mu zatem w nadchodzące Święta tego, aby czytał z większym zrozumieniem niż miało to miejsce w wypadku postu o Mehrabianie, a także żeby koncentrował się na publikacjach naukowych, a nie na publikacjach poradnikowych i niesprawdzonych treściach z Internetu. Mógłby przy tym ujawnić swoje imię i nazwisko, gdyż w rozmowie telefonicznej nie raczył się przedstawić (albo też nie usłyszałem nazwiska). Cieszy mnie natomiast to, że Polemista wykazał się znacznie większą wiedzą o badaniach Mehrabiana niż wielu "trenerów" i "ekspertów" z zakresu komunikacji niewerbalnej (wiedział np. że chodzi o znaczenie społeczne, a nie o pełną treść komunikatu). Niewykluczone, że jest to człowiek posiadający pewną wiedzę z zakresu komunikacji niewerbalnej, chociaż zawierającą luki (nie chce się wierzyć, że nie trafił na artykuły kwestionujące badania Mehrabiana!), ale dość niekrytyczny w stosunku do tego, co przeczyta w książkach.
PS: Bardzo interesującą krytyczną analizę eksperymentów Mehrabiana i ich recepcji można znaleźć na stronie: http://www.ifortuna.pl/?module=Publikacje&action=GetPublikacjeLead§ionId=85&publikacjeId=46
Warto również zajrzeć na następującą stronę w celu zdania sobie sprawy z bezkrytyczności przyjmowania liczb Mehrabiana przez wielu "trenerów" i "ekspertów" od komunikacji niewerbalnej, choć na tym portalu autor nie bierze pod uwagę różnorodności sytuacji komunikacyjnych (może to autorem tego portalu jest Polemista?! - jeśli nie, to przepraszam autora tego portalu):
http://mowaciala.net/komunikacja-niewerbalna/jak-wazna-jest-mowa-ciala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz